- Imigracja do Polski spowolniła w 2020 r., ale tylko na chwilę. Napięcia za wschodnią granicą sprawiły, że imigrantów znowu przybywa, i to szybko.
- Skok widać w migracji z Białorusi. Za znaczną jej część odpowiadają wykwalifikowani pracownicy IT przenoszeni do biur w Polsce.
- W tym roku przyjechać do Polski może łącznie ponad 200 tys. osób.
W 2020 r. obcokrajowcom wydano ponad 150 tys. pozwoleń na pobyt w Polsce – stały, czasowy lub na prawach rezydenta UE. Czyli podobnie jak rok wcześniej, mimo że trwała pandemia. Wszystkie te pozwolenia umożliwiają jednocześnie pracę w Polsce, choć niekiedy na dodatkowych warunkach.
Teraz widzimy, że spowolnienie imigracji w 2020 r. było tylko chwilowe. Jeśli w tym roku pozwolenia będą wydawane w takim tempie jak od stycznia do kwietnia, to w 2021 roku pozwolenie na pobyt otrzyma 210 tys. obcokrajowców, z czego 150 tys. trafi do obywateli Ukrainy. W danych widać też wyraźny skok imigracji z Białorusi.
– Z reguły imigracja jest sezonowa, więcej osób przyjeżdża w lecie niż zimą – dodaje Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego, ekspert migracji i rynków pracy.
Dzieje się tak dlatego, że wielu migrantów, żeby zakotwiczyć się w Polsce na stałe, najpierw szuka pracy sezonowej. A o tę najłatwiej latem – w turystyce, gastronomii, budowlance, przemyśle albo rolnictwie. Potem można szukać czegoś na stałe i ubiegać się o pozwolenie na pobyt. A to oznacza, że prognoza obliczona na podstawie danych za pierwsze cztery miesiące roku może być zaniżona i że finalnie w tym roku przyjechać może do Polski jeszcze więcej osób.
Białorusini wyjeżdżają przez Łukaszenkę
Biorąc pod uwagę dane ze stycznia-kwietnia, Ukraińcy są największą grupą migrantów do Polski. Tak jest od wielu lat. W 2019 r. zwracaliśmy uwagę, że Ukraińcy przyjeżdżający do Polski stanowią największy ruch imigracji w całej Unii Europejskiej. Wówczas pierwsze uprawnienie do legalnego pobytu w Polsce przez przynajmniej 3 miesiące – a więc niekoniecznie pozwolenie na pobyt, ale np. wizę – otrzymało prawie 600 tys. Ukraińców. W znacznej mierze byli to jednak pracownicy sezonowi, którzy nie zawsze zostali w Polsce. Argument “ukraiński” był chętnie wykorzystywany przez polskie władze krytykowane przez Unię Europejską za niechęć do przyjmowania imigrantów.
Wówczas też dane mówiły o tym, że przytłaczająca większość obywateli Ukrainy przyjeżdża do Polski do pracy. Inaczej wyglądały motywacje na przykład Chińczyków, którzy częściej przyjeżdżali, żeby się uczyć.
Przez pierwsze cztery miesiące 2021 roku Ukraińcom wydano blisko 50 tys. pozwoleń na pobyt. Drugą najliczniejszą grupą imigrantów byli Białorusini (niecałe 5 tys.), trzecią – obywatele Indii (niecałe 2 tys.).
O ile obywatele Indii migrują w podobnym tempie do Polski od lat, wśród przyjeżdżających obywateli Białorusi widać wyraźny skok.
W 2019 roku pozwolenia na pobyt otrzymało ok. 9 tys. Białorusinów. W 2020 r. – roku pandemii oraz antyrządowych protestów na Białorusi, krwawo tłumionych przez reżim Łukaszenki – nieco ponad 8 tys. W 2021 r., jeżeli tendencja z pierwszych miesięcy roku się utrzyma, Białorusini otrzymają prawie 15 tys. pozwoleń na pobyt w Polsce. Oznacza to prawie dwukrotny wzrost rok do roku.
– Gospodarki Ukrainy i Białorusi są w gorszej sytuacji niż Polska – wyjaśnia Kubisiak. – Tam recesja jest głębsza, a to silnie wypycha migrantów do Polski. Z kolei Polska z ich perspektywy ma czynniki przyciągające. Jest blisko, procedury dla migrantów z tych krajów są bardzo uproszczone i zarabia się 4-5 razy więcej niż na Ukrainie i ok. 2-2,5 razy więcej niż na Białorusi.
Polska – kraj z przyszłością
O tym, dlaczego wyjechał z Białorusi do Polski, rozmawiam z Michałem.
– Chciałem ze swoją przyszłą rodziną żyć w kraju, w którym są perspektywy, a nie w kraju, w którym nie działa sprawiedliwe prawo, nie ma niezależnych sądów, nie będzie też inwestycji. W efekcie wszyscy będą tam biedni – wyjaśnia powody swoich przenosin do Polski.
Michał jest w szczególnym położeniu. Jest informatykiem, ma doświadczenie zawodowe, skorzystał z programu relokacji do Polski przygotowanego przez jego firmę.
– Wiedzieli, że wielu z nas rozważa wyprowadzkę z Białorusi. Woleli wyprzedzić nasze odejścia i zaoferować nam relokację, choć koszta pracy w Polsce są wyższe – wyjaśnia Michał.
Na Białorusi znajdują się siedziby międzynarodowych firm informatycznych. Zazwyczaj pracują dla partnerów z Europy Zachodniej albo USA. Pracowników rekrutują wśród absolwentów uczelni technicznych, które zostały na Białorusi po upadku Związku Radzieckiego. Korzystają też ze specjalnych stref ekonomicznych, w których pracownicy płacą tylko 10 proc. podatku dochodowego, są też ulgi dla samych firm.
Na początku stycznia 2021 r. podatki jednak wzrosły do 14 proc. Oficjalnie: bo potrzeba pieniędzy na walkę z COVID-19. Nieoficjalnie: bo pracownicy branży IT wspierali protesty w 2020 r.
Michał twierdzi, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy z jego firmy w ten sposób przeniosło się do Polski 300-500 osób. Wiele z nich wraz z rodzinami. Michał sądzi, że gdyby zliczyć takie osoby ze wszystkich oddziałów dużych firm IT na Białorusi, oznaczałoby to tysiące pracowników IT, którzy przenieśli się do Polski tylko w tym krótkim czasie. I ten ruch może odpowiadać za znaczną część wzrostu pozwoleń na pobyt wydanych obywatelom Białorusi.
Wielu Białorusinów przyjechało do Polski jeszcze pod koniec ubiegłego roku i pracowali w oparciu o trzymiesięczne wizy. To znaczy, że w danych na temat stałego pobytu mogą pojawić się z opóźnieniem. I mogą złożyć się na to, że wzrost imigracji w 2021 r. będzie jeszcze wyższy, niż wskazuje nasza uproszczona prognoza.
– Polska administracja w ubiegłym roku szybko wdrożyła program ułatwiający relokację z Białorusi – wskazuje Kubisiak. – Rząd z jednej strony na arenie międzynarodowej naciskał na Łukaszenkę, z drugiej korzystał na tym, że Białorusini chcą wyjeżdżać. Wakatów w polskiej branży IT jest bardzo dużo, pracodawcy od lat narzekają na brak pracowników. To sposób, żeby ich tu ściągnąć - dodaje.
Drugą branżą, która korzysta na ucieczkach z Białorusi, jest transport.
– Kiedy przekraczam granicę, zazwyczaj w autobusie jest przynajmniej kilka osób, które w Polsce pracują jako kierowcy ciężarówek – mówi Michał.
Wzrost imigracji w tym roku to też zapewne w pewnej mierze skutek odwleczonych wyjazdów. Część migrantów mogła planować uzyskanie pozwolenia na pobyt już w ubiegłym roku, ale wszystko się opóźniło ze względu na ograniczenia pandemiczne.
– W danych krótkoterminowych widzieliśmy, że wielu imigrantów wyjechało na Ukrainę w czasie pierwszej fali pandemii. Ale potem, latem, wracali – wskazuje Kubisiak.
W 2021 roku widzimy też wzrost imigracji z Rosji i Gruzji. W przypadku imigracji z Rosji nie mamy pewności, z jakich regionów Rosji przybywają migranci do Polski. Możliwe, że dominują wśród nich osoby pochodzące z republik zakaukaskich, m.in. z rządzonej przez dyktaturę Ramzana Kadyrowa Czeczenii, albo z Kaliningradu.
Zdaniem Kubisiaka może to też mieć związek ze stanem gospodarki w Rosji, której dały w kość spadki cen ropy w 2020 r.
Widzimy również wzrosty migracji z Uzbekistanu i Azerbejdżanu.
Czy jadą dalej, na Zachód?
Pozwolenia na pracę wydawane w Polsce imigrantom umożliwiają im pracę tylko w Polsce. Do reszty UE mogą wyjeżdżać, ale jedynie turystycznie. Czy mimo to decydują się na opuszczenie Polski?
– Moim zdaniem skala tych wyjazdów na zachód jest niewielka – wskazuje Kubisiak. – W Polsce mogą pracować legalnie, obejmuje ich prawo pracy. Dalej mogą jechać do pracy na czarno. A tam zdarzają się kontrole inspekcji pracy, jeśli kogoś złapią na nielegalnej pracy, utraci prawo pracy w całej Unii. Dlatego oczywiście są osoby, które się na to decydują, ale to mniejszość. Tym bardziej że i w Polsce zarabiają kilkakrotnie więcej niż na Ukrainie czy Białorusi.
Dodatkową zaletą pracy w Polsce jest dla nich znajomość języka. Ukrainiec, Białorusin czy nawet Rosjanin jakoś się dogada, także z kolegami z pracy. Stosunkowo łatwo mu też nauczyć się języka. W Niemczech będzie mu trudniej.
Zbiegami okoliczności udaje się też unikać największych wzrostów uprzedzeń względem Ukraińców.
– Stałym elementem niechęci towarzyszącej migracjom jest walka o miejsca pracy, dumping cenowy – wyjaśnia Kubisiak. – A imigranci ze wschodnich stron zajmują miejsca pracy, których Polacy często nie chcą. Złożyło się też tak, że kiedy w kryzysie pandemicznym ludzie tracili pracę, Ukraińcy wyjeżdżali. Wrócili, kiedy wszystko wracało do normy, więc nie było momentu ostrej rywalizacji z polskimi pracownikami.
Kiedy rozmawiałem z demografem prof. Piotrem Szukalskim, wskazywał, że Polsce brakuje prawdziwej polityki migracyjnej. Zachęty dla wykwalifikowanych pracowników z Białorusi to element takiej polityki, ale zdaniem Kubisiaka ciągle brakuje spójnego systemu:
– Jesteśmy mistrzami świata w liczbie osób, które przekraczają granicę w tę i z powrotem. Ale w polityce migracyjnej chodzi o to, żeby przyciągać tych, których naprawdę brakuje. Powinno to być robione kwotowo, że tylko do takiej branży, tyle do takiej.
Tymczasem Ukraina, główny kierunek, z którego przybywają do Polski imigranci, sama jest w głębokim kryzysie demograficznym. Emigracja do Polski się do tego problemu dokłada.
– Nie jest w naszym interesie, żeby wydrenować Ukrainę całkowicie. Nie możemy w perspektywie dekad opierać polityki migracyjnej wyłącznie na Ukrainie – wskazuje Kubisiak.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Lepsza imigracja trafić nam się nie mogła.
Super!
Zapraszamy! :)
Żaden fart. To efekt mądrej i dalekosiężnej polityki imigracyjnej ekipy ?dobrej zmiany?. I znowu w Brukseli będzie można się pochwalić, że przyjmujemy miliony imigrantów ze Wschodu, więc tych z Południa - gdzie Polska nie miała przecież nigdy kolonii - nie potrzebujemy.
Czesław Wydrzycki wiecznie żywy.
A kobiety tam bardzo piękne !
"Ależ my mamy FARTA z tymi naszymi imigrantami w porównaniu z Francją, Belgią, etc."
Nie chwal dnia przed zachodem. Francuzi, Belgowie czy Niemcy też nie mogli się nachwalić swoich imigrantów przez pierwsze dekady. Tak dla przypomnienia, na Wołyniu Polacy i Ukraińcy mieszkali od wieków razem. Obecnie i w Polsce rozpoczyna się gettoizacja społeczności rosyjskojęzycznej, która karmi się domniemaną niechęcią Polaków i kompleksem wyższości (mają kwitnącą gospodarkę dzięki naszym imigrantom, a nie kłaniają się nam w pas!). Z pewnością Putin wykorzysta prawdziwe i rzekome resentymenty tej społeczności do sypania piasku w polskie szprychy.
Nota bene, zwykle masowa imigracja kierowała się do krajów, które łączyła bliska więź i sympatia polityczna. Współczesna imigracja wschodnia do Polski jest godnym odnotowania wyjątkiem.
Choć raz się z tobą zgodzę, rzeczywiście są piękne.
Nie, no - Wydrzycki to w ogóle był nasz. Ale mniej więcej o to mi chodzi - ciężko odróżnić jednego mieszkańca Wielkiego Księstwa Litewskiego od drugiego - Polaka od Białorusina
Wołyń to chybione porównanie, bo tam my robiliśmy za "osadników Niemców" - rozpychaliśmy się pogardzali - generalnie byliśmy niefajni. Stąd się potem wzięła ta chora agresja Ukraińców.
A czy kiedykolwiek jacykolwiek Ukraińcy mordowali Polaków na etnicznie polskich terenach?
No chyba nie, prawda?
Podobnie Białorusini.
Za to obie nacje polonizują się na wyścigi (popatrzcie wokół siebie - ilu Waszych znajomych ma nazwiska kończące się na "o" albo "uk"? Że już nie wspomnę o wspólnym polsko-białoruskim "icz" - Sienkiewicz, Mickiewicz) - przy okazji nie głosują na PiS, więc tym lepiej :)
Społeczność rosyjska u nas to z kolei jakiś promil bez znaczenia.
Porównania z obcokulturową imigracją do Francji, Belgii, Niemiec - też bez sensu, no bo kogo łatwiej zasymilować w Polsce - czarnego muzułmanina z Senegalu, czy białego prawosławnego z Białorusi (na ogół zresztą ateistę)?
Ja tam jestem ZA i się nie boję :)
"Wołyń to chybione porównanie, bo tam my robiliśmy za "osadników Niemców" - rozpychaliśmy się pogardzali - generalnie byliśmy niefajni. Stąd się potem wzięła ta chora agresja Ukraińców.
A czy kiedykolwiek jacykolwiek Ukraińcy mordowali Polaków na etnicznie polskich terenach?
No chyba nie, prawda?"
Jak wzorowo zracjonalizowałeś ludobójstwo, obciążając winą ofiary i ogół Polaków (-my!). Tymczasem, to były jedynie preteksty i resentymenty, które ma każda mniejszość względem większości. Bardzo zabawny jest argument, że na "swoich" ziemiach etnicznych można więcej względem lokalnej mniejszości niż gdzie indziej. Tymczasem, Wołyń przynależał do Polski już w czasach Mieszka I, tylko potem został podbity przez Włodzimierza i poddany ostrej ukrainizacji. Potem zaś od Kazimierza Wielkiego wrócił do Polski.
Nie można "więcej" na swoich ziemiach i nie usprawiedliwiam ludobójstwa.
Natomiast, faktycznie, racjonalizuję.
Podobnie racjonalizuję pogromy żydowskie - również ich nie usprawiedliwiając (szkiełko i oko - zero emocji).
Tyle lat minęło, że chyba już można o obu tych smutnych historiach mówić bez furii, gniewu i piany na pysku?
Bez zakładania pokutniczych worów z jednej strony - i bez żałobnego jęczenia o niewinnych ofiarach z drugiej?
Zatem:
1) na "swoich" ziemiach obcych morduje się łatwiej. Po prostu. W związku z tym nie wyobrażam sobie np Ukraińców mordujących Polaków we Wrocławiu. Tyle chciałem powiedzieć
2) kompletnie nie ma znaczenia czyj był Wołyń za Mieszka czy Kazimierza, bo to jest myślenie ukraińskich zakapiorów od Bandery: oddajcie nam 19 swoich powiatów, bo Łemkowie tam kiedyś mieszkali, a Łemkowie to my". Ważne, że w latach 40-stych na Wołyniu żyło mnóstwo Ukraińców i niewielu Polaków. Stąd były te przerażające masowe morderstwa. Im dalej na zachód, tym furia owych pacyfikacji jakby spadała. Pod Rzeszowem ich już praktycznie nie było - zgadnij, dlaczego?
O to mi szło mniej więcej
Jeszcze raz - działacze mniejszościowi zawsze znajdą preteksty aby krzyczeć o dyskryminacji, rasiźmie, dziejowej krzywdzie etc. albowiem inaczej stracą zajęcie. To z kolei napędza niechęć tubylców. Można więc powiedzieć, że niekontrolowany rozrost mniejszości to proszenie się o kłopoty za moment.
Ależ ukraińscy działacze mniejszościowi mieli już ponad 30 lat na to, żeby w wolnej Polsce krzyczeć o niesprawiedliwości związanej z akcją Wisła. Dla nich to dziejowa krzywda jak cholera. No i robią to, krzyczą. No i co? No i nic. Ukraińcy są między nami, spolszczeni, nie do odróżnienia.
"niekontrolowany rozrost mniejszości to proszenie się o kłopoty za moment"
Nie wyobrażam sobie tych kłopotów w odniesieniu do Ukraińców. Może gdyby wszyscy postanowili zamieszkać w Przemyślu i okolicach, to wtedy tak, wtedy by mógł zaistnieć wariant "Kosowo".
Ale przecież oni się rozpraszają po całej Polsce...
Naprawdę się nie boję.
"Ależ ukraińscy działacze mniejszościowi mieli już ponad 30 lat na to, żeby w wolnej Polsce krzyczeć o niesprawiedliwości związanej z akcją Wisła. Dla nich to dziejowa krzywda jak cholera. No i robią to, krzyczą. No i co? No i nic."
Co znaczy nic? Mało polskich przeprosin za decyzje Moskwy z 1947 i wykonawstwo ich polskich agentów?
"Ale przecież oni się rozpraszają po całej Polsce..."
Podobnie jak nowa imigracja w Europie zachodniej. I co, nie ma tam problemów?
Przez 6 lat miałem przybyszy z Ukrainy i Białorusi jako sąsiadów w akademiku teoretycznie nie byle jakiej uczelni (SGH). Daleki jestem od zachwytu, kultura na jeszcze niższym poziomie niż w Polsce poziomie. Szczególnej chęci integracji nie dostrzegam... dziwni ludzie.
Poczekaj aż się ożenią/wyjdą za mąż i pogadamy o ich dzieciach. We Francji dzieci imigrantów z Afryki odpalają bomby. W Polsce dzieci imigrantów z Ukrainy/Białorusi stają się Polakami - I NIGDY NIE GŁOSUJĄ NA PiS :)
A co do kultury to jest podobna jak ta po drugiej stronie granicy, także luuuuuz! :)
Dobra, Azzo. Nie przekonam Cię. Ja się nie boję - Ty tak. Ale fajna dyskusja, nie? :)
"W Polsce dzieci imigrantów z Ukrainy/Białorusi stają się Polakami - I NIGDY NIE GŁOSUJĄ NA PiS :)"
Masowa imigracja z Ukrainy to dopiero 5 lat. W 1970 na Zachodzie także chwalono imigrantów.
Oj chłopie, parę rzeczy w Polsce się zmieniło.
To wszystko jest w porównaniu.
"Pora, by w końcu zrozumiało to państwo polskie i jego organa, i przestało ich traktować jak gawno."
Polska jako jedyny kraj w Europie otworzyło tak szeroko drzwi przed migrantami ze Wschodu. A Tobie i tego mało i sugerujesz, że są traktowani niezgodnie ze standardami imigracyjnymi. Nie rozumiesz, że w ten sposób rozniecasz w imigrantach wrogość do państwa polskiego?
"Przypomnę, że procedura wydawania pozwoleń trwa rok do dwu lat, więc obecnie rozpatrywane są wnioski złożone jeszcze w 2019." - Twoje własne słowa.
Popytaj oprócz tego, jak są traktowani na granicy przez SG i celników, jak przez polską dyplomację, jak przez urzędy. Jak nie rozumiesz, że to właśnie może "rozniecać w imigrantach wrogość do państwa polskiego", to niewiele rozumiesz.
Nie ma to jak stawiać Polsce i Polakom nierealne wymagania i potem zarzucać im ich naruszanie. Czy jakikolwiek kraj na świecie postępuje jak Ty radzisz? Czy Twoim zdaniem Polacy w l. 80-tych byli lepiej traktowani na granicy z NRF czy po przyjeździe do Anglii?
Przekraczałem granice przed 2004 r., w tym z UK. Takiego bydlactwa, jakie potrafią zrobić polscy pogrnicznicy naszym wschodnim sąsiadom, nie widziałem.
Znam osoby które na kartę pobytu (na 3 lata) czekają już 1,5 roku. jak tak dalej pójdzie dostaną nieważną kartę....
Ci ludzie tu pracują, opłacają składki i podatki. Jak nazwać takie traktowanie
"Ci ludzie tu pracują, opłacają składki i podatki. Jak nazwać takie traktowanie"
W Niemczech czy Anglii bez karty pobytu nie mogliby w ogóle pracować! Podaj przykład kraju, gdzie skokowo rośnie imigracja i służby działają bez uwag migrantów.
Naucz się w końcu czytać, bezmyślny apologeto.
Dokładnie! W dodatku jesteśmy jednorodnym etnicznie krajem i przyjęcie nawet 10% imigrantów ze wschodu żadnymi napięciami nie grozi. Zwłaszcza, że to nasi pobratymcy z I RP :)
Niemniej jednak musimy coś robić z katastrofą demograficzną. Myślę, że po PiSie powstaną wreszcie skuteczne programy rozwiązujące problem
Nie da się zmusić kobiet do rodzenia dzieci. Imigranci zapełnią tę lukę.
Spokojna twoja rozczochrana. Nie planowałem 3 dziecka ale jak zbudowałem dom, to troche za pusto w nim było, zwłaszcza na placu zabaw sie zrobiło i 3cie się pojawiło. A Polacy masowo sie buduja. Ja też teraz za PiSu bym się nie zdecydował. Ale potem będzie boom :) Zwłaszcza w tych 75 tysiącach lewicowych mieszkań ;)
Ty nie jesteś statystyką, tylko przypadkiem indywiduwalnym, a te 75tys. lewicowych mieszkań to takie same mrzonki, jak poprzednie pomysły tego typu.
Tak jak w Ameryce,
kogo nie będzie stać na wynajmowanie mieszkania
będzie mogl mieszkać w jednym z miliona aut elektrycznych.
"przyjęcie nawet 10% imigrantów ze wschodu żadnymi napięciami nie grozi. Zwłaszcza, że to nasi pobratymcy z I RP :)"
A to była taka sielanka z tymi pobratymcami w I i II RP?
Przypomnij sobie jak haniebnie byli traktowani przez władze Drugiej RP.
Błędy były po obu stronach. Gdybyśmy Ukraińców przyjeli do I RP na równych prawach jak Litwinów, to my byśmy byli dzisiaj mocarstwem, nie Rosja. Ale to se ne wrati. Od tamtego czasu minęło 350 lat i wiele się wydarzyło. Powinniśmy być o tyle mądrzejsi. Wolę imigracje z Ukrainy i Białorusi niż Maghrebu i BW. A brakuje nam rąk do pracy
Ależ Polska stale poszerzała autonomię Ukrainy w ramach RON, aż do 1648r. Problemem byli rozbójnicy - Kozacy, którzy nie mieścili się w strukturach ówczesnych, cywilizowanych państwa. Nota bene Ukraińcy (w tym Kozacy) byli znacznie lepiej traktowani w Polsce niż później w Rosji.
@valdec
Aspiracje mniejszości i gotowość wyszukiwania domniemanej dyskryminacji są nieograniczone. Ukraińcy mieli znacznie lepiej w IIRP niż w sowieckim sojuzie.
Zgadza sie. Kozacy mieli większe prawa niż polscy chłopi. Niemniej jednak powinna być Rzeczpospolita Trojga Narodów. Ale mnie pasuje obecna III RP między Bugiem a Odrą. Nie chciałbym być niewolnikiem w mocarstwie, choćby światowym, jak Rosjanie w Rosji. Poza tym i Litwa i Ukraina a z czasem i Białoruś pewnie by zechciały być osobnymi bytami. A my nie mamy tyle okrucieństwa, co Rosja, by utopić ich aspiracje we krwi. Zostałby nam kadłubek jak w prezentacji Żydów w Jad Waszem - granica Curzona na Bugu bez ziem zachodnich. Mieliśmy dużo szczęścia w nieszczęściu.
"Niemniej jednak powinna być Rzeczpospolita Trojga Narodów. "
Ależ by była - gdyby nie powstanie 1648. Autonomia Ukrainy w ramach Polski stale się poszerzała, ale to była autonomia dla narodu szlacheckiego ruskiego a nie rozbójników.
Trojga? Co najmniej Czworga Narodów! A Białorusini? Owszem, wtedy niespecjalnie odróżnialni od Ukraińców, bo to wszystko byli Rusini, ale jednak tu Ruś Biała, tam Kijowska. No a Żydzi? Lokalnie bywało ich więcej niż miejscowych, czy to Ukraińców czy Polaków...
Tak, tak, a potem przyszły Prusy, Rosja, Austria - monarchie absolutne i skończyły się mrzonki o pieszczeniu mniejszości.
Białorusini to przecież byli Litwini...
A Ty znowu swoje.
A może to z twoim postrzeganiem świata jest coś nie tak? Może mniej Michnika, Sadurskiego, Holland i świat stanie się lepszy?
Główka w piach i od razu dyktaturcia fajniejsza!
Ogólnie rzecz biorąc mamy niezłe perspektywy (gospodarczo). Rozwijamy się cały czas w szybkim tempie, ludzie się bogacą mimo starań rządu. Na pewno mamy znacznie lepsze perspektywy niż kraje na wschód od nas.
ludzie się bogacą mimo starań rządu. - A jest szansa na zmianę rządu a wtedy i perspektywy się poprawią.