Od Lizbony po Warszawę budowa domów studenckich nabiera tempa. Jednocześnie w europejskich stolicach brakuje mieszkań. Dziennikarze z kilku europejskich krajów ustalili, gdzie powstaje najwięcej prywatnych akademików i co ten rozwój oznacza dla miast.
- Tekst powstał w ramach European Cities Investigative Journalism Accelerator. To sieć europejskich mediów zajmujących się badaniem wspólnych wyzwań, przed którymi stoją największe europejskie miasta i kraje. Projekt jest kontynuacją europejskich badań Cities for Rent i jest finansowany przez program Stars4Media.
Sabrina Patsch, Lennart Tröbs, Vihang Yumle, Kirk Jackson, Danuta Pawłowska
- Warszawa jest w czołówce miast europejskich z najwyższą stopą zwrotu dla inwestycji w prywatne akademiki.
- W takich domach studenckich nie obowiązują przepisy budowlane dla mieszkań - można kwaterować w małych klitkach.
- Chętnych nie brak - w miastach wciąż jest głód na małe mieszkania.
Studia jak obóz przetrwania
W Dublinie na początku roku akademickiego 2022/23 studenci pierwszego roku rozbili na terenie kampusu własne namioty. W Bolonii, gdzie w 1088 roku powstał najstarszy europejski uniwersytet, widuje się studentów śpiących na dworcu, bo nie mogą znaleźć niedrogiego pokoju w mieście. W Hiszpanii zaledwie 6 proc. studentów mieszka w domach studenckich.
Liczba studentów w UE stale rośnie - tylko w latach 2013-20 o blisko 9 proc. Choć studenci są coraz bardziej mobilni, często nie chcą mieszkać w swoich domach, mimo że brak taniego lokum może im zamknąć drogę na studia. W całej Unii Europejskiej brakuje przystępnych cenowo mieszkań dla 18 milionów studentów.
Ceny czynszu rosną, zwłaszcza w dużych miastach europejskich, w których znajduje się większość instytucji szkolnictwa wyższego - alarmowała w maju 2019 r. Europejska Unia Studentów, organizacja patronacka zrzeszająca 45 krajowych związków studenckich.
Tworzy się błędne koło, w którym napływ studentów do stolic przyczynia się do wzrostu cen, podczas gdy oni sami często nie są już w stanie znaleźć miejsca na nocleg, mieszcząc się w swoim budżecie. Rada? Akademiki powinny być budowane przez państwo lub samorządy, ale większość miast tego nie zrobiła. Dlatego mieszkania studenckie stały się jednym z najbardziej pożądanych obiektów dla inwestorów.
Mimo pandemii rynek mieszkań studenckich ma się dobrze. Mimo że w 2020 roku nastąpił niewielki spadek rezerwacji (5-10 proc.), to już w 2021 roku ruch na rynku wrócił do poziomów sprzed pandemii. - Od września 2021 r. w całej Europie w przygotowaniu było około 230 tys. łóżek, większość w Dublinie, Paryżu, Nottingham, Coventry i Londynie - wylicza Julia Momotiuk, szefowa ds. wynajmu mieszkań w firmie Bonard, zajmującej się doradztwem w zakresie nieruchomości. W ich raporcie czytamy, że w Europie rynek mieszkaniowy dla studentów przekroczył 8,8 mld euro.
Największym w Europie prywatnym operatorem akademików jest Unite Students, część The Unite Group, założonej w Bristolu firmy zajmującej się zakwaterowaniem dla studentów, która zarządza prawie 75 tys. łóżek.
Kolejne miejsca zajmują londyńskie firmy University Partnership Program (42 tys. łóżek) oraz iQ Student Accommodation (32 tys.), brytyjski podmiot należący do funduszu inwestycyjnego Blackstone.
Według portalu danych Research.com w Europie średni stosunek liczby studentów przypadających na jedno łóżko wynosi siedem do jednego. W Wielkiej Brytanii, kraju pionierskim w tym biznesie, wskaźnik ten wynosi 4,2, podczas gdy w Holandii - 6,2, we Francji - 6,5, w Niemczech - 9,3, a w Hiszpanii - 17,3. Według raportu Eurostudent o kosztach zakwaterowania około jednej trzeciej wydatków ponoszonych przez studentów to czynsz.
We Francji, w Danii, Finlandii, Norwegii i Hiszpanii studenci mieszkający z daleka od rodzin wydają na mieszkanie nawet ponad 40 proc. swoich budżetów, we Francji odsetek ten przekracza nawet 50 proc. "Koszty wynajmu mogą prowadzić do ryzyka zejścia poniżej granicy ubóstwa, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie czynsze są szczególnie wysokie" – czytamy w raporcie. W tysiącach przypadków w całej Europie doprowadziło to do bezdomności.
- W Bolonii zdarzały się przypadki spania studentów na stacji przez kilka nocy – przyznaje Don Matteo Prosperini, dyrektor Caritas Bologna. - Nie jest to stan stały, ale symbolizuje problem, którego nie możemy ignorować.
Zjawisko bezdomności studentów po raz pierwszy pojawiło się w Stanach Zjednoczonych, gdzie w 2018 roku było już ponad 32 tys. bezdomnych studentów. W Europie skala problemu jest mniejsza, choć zaczyna być dotkliwa. W Groningen w Holandii we wrześniu tego roku akademickiego ponad 600 studentów z zagranicy rozpoczęło naukę bez mieszkania.
Jeszcze akademik czy już mikromieszkanie
Nie stać studenta na mieszkanie, to przyjdzie bogatszy klient. Najnowszym trendem na rynku jest budowanie rozwiązań typu microliving: małych mieszkań w dobrych lokalizacjach, umeblowanych i wynajmowanych na krótkie okresy. Dzięki nim można uzyskać wyższe ceny za metr kwadratowy. Trend ten jest szczególnie widoczny w Berlinie. Kompleksy budynków bardziej przypominają hotele niż budynki mieszkalne - w dzielnicy Kreuzberg metr kwadratowy na wynajem kosztuje 50,23 euro z mediami.
Inwestorzy szybko rozpoznali dodatkową grupę docelową. W całej Europie od 20 do 25 proc. osób mieszkających w akademikach to młodzi profesjonaliści: typowa klientela z walizkami na kółkach, która dojeżdża do pracy między Monachium a Londynem - mówi Thomas Beyerle, szef działu badań szwedzkiej firmy deweloperskiej Catella.
Ceny w Polsce
W Polsce powstało w ostatnich latach blisko 13 tys. miejsc w prywatnych akademikach. Popyt jest i pozostanie bardzo wysoki, co zachęca inwestorów do budowania kolejnych akademików - ocenia Krystyna Pietruszyńska, dyrektorka w zespole JLL Living Investments. - W budowie lub w planach jest obecnie kolejne 12 tys. miejsc w Warszawie i innych miastach regionalnych.
Jak podkreśla, w Polsce dostępnych jest 112 tys. miejsc w publicznych akademikach, a korzysta z nich poniżej kilku procent studentów. Pozostali – o ile nie mieszkają z rodzinami - muszą szukać zakwaterowania, wynajmując pokoje lub znacznie droższe kawalerki.
Atutami nowoczesnych prywatnych akademików są małe, najczęściej jednoosobowe pokoje z własną łazienką i mikroaneksem kuchennym. Ponadto studenci mają zapewniony dostęp do internetu, pomieszczeń do nauki, nowoczesnych dużych kuchni, świetlic oraz siłowni. A opłata za pokój jest zwykle niższa niż rynkowy czynsz za najmniejsze kawalerki - przekonuje.
W prywatnym akademiku sieci Student Depot w Gdańsku pokój kilkunastometrowy dla jednej osoby kosztuje 2 tys. zł. W Warszawie w tej samej sieci akademików pokój kosztuje 2,2 tys., a do tego jeszcze jest dopłata 320 zł za siłownię, nielimitowane zużycie mediów, dostęp do strefy work & chill, ochronę 24/7 i pomoc technika. W Krakowie można wybrać pokój premium - o powierzchni 20 m kw., który kosztuje 2,3 tys. zł, plus 300 zł za dodatkowe usługi.
Jak to możliwe, że te apartamenty są tak małe, choć prawo budowlane wyznacza dolną granicę na 24 m kw. powierzchni mieszkania, a co najmniej jeden pokój powinien mieć 16 m kw.? To nie są formalnie mieszkania, ale lokale usługowe - zamieszkania zbiorowego.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
nie każdy ma taki fart/przywilej że studiuje tam gdzie mieszka; z polskiej perspektywy to poważne zagrożenie dla rozwoju kraju i możliwości edukacyjnych - ponad 2/3 populacji nie mieszka w dużych miastach
To prawda, ale za moich czasów stypendium socjalne zazwyczaj wystarczało na opłacenie akademika i miesięcznego abonamentu na obiady na stołówce. Na śniadanie, kolację, kserówki i życie towarzyskie można brać z naukowego. Ja z naukowego nawet auto tankowałem za 50-70 zł miesięcznie ;-)
no ale to jest nie na temat! Miło nam, że tak dzielnie przeszedłeś studia, ale jak to się ma do problemów innych? Nie wszyscy są tobą. Jakiś bardzo narcystyczny wpis ci wyszedł.
Żyłem podobnie , lepiej byłoby jednak w akademiku, życie studenckie, lepszy dostęp do mądrych kolegów i bibliotek, na dostęp do internetu! (u mnie w bloku stałe łącze pojawiło się cztery lata po skończeniu studiów)
Warto pamiętać, że akademiki (tak jak hotele) są obiektami zamieszkania zbiorowego, a nie budynkami mieszkalnymi i nie obowiązują żadne ograniczenia dotyczące mieszkań.