- Rozpoczął się wyścig do szkół ponadpodstawowych w Warszawie. O dostaniu się do wymarzonej klasy mogą decydować setne części punktu. Rodzice i dzieci przeżywają więc emocje jak na igrzyskach olimpijskich.
- Liczą się konkursy, wyniki egzaminów, oceny przedmiotowe, biało-czerwony pasek na świadectwie, a nawet wolontariaty. Zobacz, ile trzeba było mieć punktów, aby uczyć się w danym liceum lub technikum.
- Sprawdziliśmy także, jak zmieniły się minimalne progi punktowe w roku szkolnym 2022/23 w porównaniu do poprzedniego naboru.
Pozostało 92% tekstu
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Jesteśmy dorosłymi już i doświadczonymi rodzicami, więc nie dawajmy się
ponosić emocjom i nieodpowiedzialnemu zachowaniu osób odpowiedzialnych
za wprowadzane reformy oświatowej. Mają władzę od nas więc robią to co chcą,
basta ! Myśli swoje skupiajmy na tym jak możemy pomóc swoim dzieciom w
odpowiedniej dalszej ich edukacji, bo to jest najważniejsze, a nie przysparzajmy
im jeszcze dodatkowego stresu. O możliwości i drodze wspomniałem już wyżej.
Dostawało się do nich jakieś 1200 uczniów, po egzaminach, tyle samo do techników.
Reszta wg zasady: nie chciało się nosić teczki, trzeba targać ... .
Do matury docierało ok 1800, a zdawało kilkudziesięciu mniej, zwłaszcza w technikach.
Dzisiaj wygląda na to, że matura jest obowiązkowa, stąd te rozpaczliwe posunięcia MENu; wtłoczenia do szkół średnich maksymalną ilość, często tłumoków.
Dokładnie u znajomego elektryk przepinal kable w domu wziął 30 tysi
Kierunki szkół i studia wybierali sami, tam gdzie się
dostali, bo wiadomo że nie zawsze mają prawo decyzji.
Jednakże teraz widzę z perspektywy czasu, że stres z
tym związany nie zawsze jest uzasadniony, gdyż istnieje
inna możliwość która jest o rok, czy dwa lata przedłużona
ale za to daje młodzieży bardziej gruntowne przygotowanie
zawodowe do swego wybranego kierunku studiów, co ma
nieraz kolosalne znaczenie na wykonywaną później pracę,
a mianowicie: szkoła zawodowa, technikum zawodowe i
na końcu swej edukacji studia w danym kierunku. Warte
jest to do przedyskutowania ze swoimi pociechami, gdyż
daje im to możliwość gruntownego i pełniejszego poznania
arkanów wiedzy w danym zawodzie, przy jednoczesnym
rozłożeniu poznawanego materiału w czasie, nie jest aż
tak bardzo skumulowane tylko na teorii.
no kto by się na to zdecydował w dzisiejszych czasach , połowa populacji będzie na studiach , to nic że niepotrzebnych
Coś w tym jest, ale takie rzeczy widzi się dopiero z perspektywy. Jak sama lata temu kończyłam podstawówkę to wszyscy chcieli iść do liceum, nieliczni mówili o technikum (np. ekonomicznym) a nauczyciele straszyli zawodówką. Tymczasem po liceum i studiach wychodzi człowiek zupełnie nieprzygotowany na potrzeby rynku pracy, szczególnie jeśli są to studia teoretyczne a nie techniczne. Wybranie szkoły branżowej lub technikum daje młodemu człowiekowi spore fory przy wchodzeniu na rynek pracy. Ale żeby młodzi chcieli je wybierać, trzeba z nich najpierw zdjąć odium szkół gorszej kategorii, szkół gdzie trafiają nieuki.
moja ,,porada" jest tylko zaproszeniem do uwzględnienia innej możliwości,
nie jest ani na-, ani zakazem innego postępowania. Jest tylko inną formą wspierania młodzieży w osiągnięcia przez nią celu.