W czerwcu Natalia Kaczmarek pobiła blisko 50-letni rekord Ireny Szewińskiej w biegu na 400 m - 48,98 sekund. Ten rekord przetrwał niecały miesiąc, 20 lipca Kaczmarek pobiegła 48,9 sek.
Wciąż jednak nienaruszone są inne rekordy Polski sprzed kilku dekad — kulomiotki Ludwiki Chewińskiej (19.58 m w 1976 r.) i sprintera Mariana Woronina (10 sekund na 100 m w 1984 r.).
Czy w Paryżu padną nowe rekordy lekkoatletyczne?
- W tym artykule zobaczysz ponad stuletnią historię biegów sprinterskich oraz porównasz rekordy Polski i świata. Podajemy także najlepsze wyniki z kwalifikacji na igrzyska w Paryżu.
- O życiu sportowców w PRL, najlepszych i najgorszych igrzyskach, opowiadają Chewińska i Woronin.
- O ciemnej stronie sportu wyczynowego, czyli o dopingu, też mówią.
Pozostało 92% tekstu
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Ciekawe czy młodzież to zrozumie :)))
...tę magię PRLu..."
szczególnie niektóre rekordy kobiet są niepobijane, patrz casus Heidi Krieger. ale teraz w imię poprawności politycznej jedyna nadzieja w sportowcach typu Caster Semenya...
Bo polscy działacze zawsze byli czujni :)
Taka sama historia przydarzyła się Wojtkowi Fortunie - zajumali mu połowę kasy (w dolarach!) za 6 miejsce na mniejszej i za pierwsze na większej skoczni
Nie tylko działacze. Podobno Gadocha zajumał w '74 premię motywacyjną od Argentyńczyków za zwycięstwo nad Włochami. A było tego (jak na tamte czasy sporo), bo chyba z 18 tys. dolarów. (łącznie 24 tys.)
No tak, ale to już był Wielki Biznes :)
Nie, to nie jest taka sama historia. Fortunie faktycznie zabrano nagrodę. Chewińskiej rzekomo dietę na wyjazd, który się nie odbył. Jakim cudem była na tej liście, skoro nie pojechała? Niby że komuchy tak bez mrugnięcia okiem wysypywały kasę z wiaderka?
Dzieki!!!