6 grudnia w Rumunii, na 48 godzin przed drugą turą wyborów prezydenckich, anulowano wynik pierwszej tury, a drugą odwołano. Służby wywiadowcze ujawniły, że w kampanii doszło do masowej manipulacji w internecie na rzecz Calina Georgescu, za którą mogło stać obce państwo. Dziennikarze "Le Monde" wykryli, że agencja koordynująca rumuńskich influencerów jest w centrum Warszawy. Pokazujemy, krok po kroku, jaki stał za tym mechanizm.

Rosja wpłynęła na wynik wyborów w Rumunii

Pozostało 95% tekstu
Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.